Written by Marcin

Chińska potęga zagrożeniem dla światowego porządku?

 

15 lutego 2020 r. Sekretarz Obrony USA, dr Mark Esper, na konferencji bezpieczeństwa w Monachium, ostrzegł Europę przed rosnącym zagrożeniem ze strony Chin. „Europa koncentruje się na zagrożeniu ze strony Rosji” powiedział Esper. „Tymczasem głównym zagrożeniem postrzeganym przez Pentagon są Chiny” – dodał.

Sekretarz Obrony USA, niewątpliwie wyrażający stanowisko amerykańskich władz, powiedział że „amerykańskie obawy co komercyjnej i militarnej ekspansji Chin powinny być również uwzględnione przez Europę. Komunistyczna Partia Chin oraz jej agencje, w tym Ludowa Armia Wyzwoleńcza, stwarzają coraz większe zagrożenie poza granicami Chin, w tym także w Europie.” Według polityka już obecnie Chiny wywierają nacisk na wiele państw regionu Azji i Pacyfiku, wiążąc te państwa ekonomicznie i gospodarczo, jednocześnie coraz bardziej je od siebie uzależniając. Jednym z przykładów na to jest podjęta w 2013 r. inicjatywa „jeden pas, jedna droga”, który szumnie nazywany jest reaktywacją jedwabnego szlaku handlowego. Chodzi o rozbudowę infrastruktury drogowej, kolejowej, a także portów morskich i lotniczych, by ułatwić transport towarów z Chin do państw Azji, Europy i Afryki. Lądowa część szlaku prowadzi przez Kazachstan i Rosję do Europy, ale zadbano też o alternatywną drogę z ominięciem Rosji – przez Kazachstan, Iran, Turcję do Bułgarii i dalej do reszty Europy. Morska część szlaku przebiega dwutorowo. Z Chin przez Ocean Indyjski do Mombasy w Kenii, który ma być głównym „hubem” wejściowym do Afryki, ale także przez Morze Czerwone, Kanał Sueski do Grecji – i dalej do reszty Europy. Efekty tej inicjatywy już widać – ilość (wolumen) towarów transportowanych koleją z Chin do Europy, w latach 2014-2018 wzrósł dziesięciokrotnie! Dzięki temu ceny towarów produkcji chińskiej są na tyle niskie, by dławić lokalną konkurencję, szczególnie w obszarze towarów tzw. job-intensive, czyli takich, których wytworzenie wymaga dużego nakładu pracy.

Co prawda skala inwestycji chińskich w Afryce, choć systematycznie rośnie, to jednak wciąż jest mniejsza niż skala inwestycji europejskich na tym kontynencie. Ale są to inwestycje bardzo przemyślane. Przede wszystkim Chiny zapewniają sobie dostęp do ważnych surowców strategicznych, takich jak platyna, złoto, kobalt,

magnez i uran. Chiny inwestują też w wydobycie koltanu (ruda tantalu i niobu, będąca mieszaniną dwóch minerałów: kolumbitu i tantalitu), potrzebnego w wielu wyrobach elektronicznych, w tym przy produkcji telefonów komórkowych.

Cyberbezpieczeństwo

W listopadzie ubiegłego roku na przesłuchaniach przed Komitetem ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Spraw Rządowych Senatu USA ujawniono, ze cybernetyczne zagrożenie ze strony Chin jest znacznie większe, niż pierwotnie przypuszczano. Według dyrektora CIA, Christophera Wray, chiński wywiad elektroniczny stał się o wiele bardziej technologicznie zaawansowany, niż to pierwotnie przypuszczano. Chińczycy systematycznie włamują się do komputerów i sieci różnych korporacji, kradnąc tzw. własność intelektualną, czyli projekty, opisy procesów technologicznych, itp., by wykradzione rozwiązania skopiować tanim kosztem i wzmocnić własną gospodarkę. Systematycznie szpiegują też agencje rządowe, starając się włamać do odpowiednich serwerów czy nawet indywidualnych komputerów. W czasie wspomnianych przesłuchań zarządzający służbami specjalnymi USA ujawnili, że chińskie zagrożenie cybertnetyczne jest obecnie nawet większe, niż zagrożenia terrorystyczne. Dodatkowo chińskie służby specjalne rekrutują masowo Chińczyków przebywających za granicą, do ujawniania tajemnic, które posiedli – głównie chodzi o zbieranie własności intelektualnej. W momencie prowadzonych przesłuchań, FBI prowadziło ponad 1000 spraw przeciwko Chińczykom o kradzież własności intelektualnej. Do najgorszych należy kradzież dokumentacji elektronicznej systemów uzbrojenia rozwijanych przez dostawców Pentagonu, co nie tylko pozwala na kopiowanie rozwiązań do produkcji uzbrojenia chińskiego, ale pozwala też na zalezienie słabych stron opracowanego sprzętu i oprogramowania wojskowego, by móc skutecznie jemu przeciwdziałać na polu walki.

Kolejna sprawa to uzyskiwanie dostępu do korespondencji negocjatorów państwowych i prywatnych (korporacyjnych) prowadzących rozmowy z Chinami bądź firmami chińskimi, w sprawach różnego rodzaju umów – pozwala to Chińczykom na uzyskanie w takich negocjacjach niewiarygodnej przewagi. Wielkim zagrożeniem dla Europy może też być przyjęcie chińskiej sieci szybkiego internetu w technologii 5G. Jest niemal pewne, że przesyłane tą drogą informacje i dane będą bez problemu trafiały do chińskich agent rządowych, a za ich pośrednictwem – do chińskiego, w znacznym stopniu państwowego, przemysłu.

Rozwój możliwości militarnych

Rozpatrując obecnie same zdolności militarne, to trudno dziś znaleźć taki obszar, w którym USA by możliwości miały, a Chińczycy nie. Oba państwa dysponują bronią jądrową i oba państwa dysponują skutecznymi środkami jej przenoszenia, tak w skali taktycznej, operacyjnej (w ramach danego regionu) jak i strategicznej, globalnej. W tym ostatnim zakresie Chińczycy dysponują międzykontynentalnymi rakietami odpalanymi zarówno z lądu, jak i z okrętów podwodnych, choć Amerykanie dodatkowo dysponują międzykontynentalnymi bombowcami strategicznymi. Chińczycy mogą natomiast dokonać lotniczego ataku nuklearnego jedynie w Azji wschodniej, przeciwko celom w Indiach, Indochinach, Japonii czy Korei, bowiem zasięgu ich bombowców H-6K nie pozwala na więcej. Jednocześnie jednak tworzą własny bombowiec międzykontynentalny o cechach utrudnionego wykrycia Xian H-20, co wyrówna zdolności obu państw w tym obszarze – pod warunkiem, że prace nad H-20 zakończą się sukcesem.

Chińczycy dysponują też całą gamą satelitów wojskowych, którzy sami ustawiają na orbicie, a które umożliwiają im nie tylko obserwację potencjalnych przeciwników, ostrzeganie przed atakiem rakietowym (od 2015 r. – system Changcheng), łączność wojskową, ale dają im kolejną unikalną zdolność militarną – własny odpowiednik precyzyjnego systemu nawigacyjnego GPS, znany jako Baidou.

Chińczycy mają też coraz silniejsze taktyczne siły powietrzne, zdolne do wykonywania precyzyjnych ataków bombami i pociskami kierowanymi, w tym coraz więcej samolotów począwszy od Chengdu J-10 może to dokonywać w dzień i w nocy, niezależnie od warunków atmosferycznych, dzięki zasobnikom celowniczym WMD-7 i nowoczesnemu radarowi. Do uzbrojenia wprowadza się też najnowszy myśliwiec wielozadaniowy o własnościach utrudnionego wykrycia – stealth – Chengdu J-20, sformowano już pierwszą operacyjną jednostkę na tych samolotach, stacjonującą w Wuhu niedaleko od Benjing. Amerykanie podkreślają, że samoloty te mogą stwarzać realne zagrożenie dla ich okrętów wojennych w rejonie Korei, Japonii i Tajwanu, będąc dla najgroźniejszym przeciwnikiem.

Jeśli chodzi o działania na morzu, to Chińczycy też pomału gonią Amerykanów, mając już pierwszy lotniskowiec w służbie i kolejny w budowie. Choć do kilkunastu amerykańskich lotniskowców jeszcze im daleko, to jednak na tym polu,

możliwości oddziaływania lotnictwem taktycznym na odległych teatrach wojny bez baz lądowych – już wyprzedzają Rosję, a dorównują Francji czy Wielkiej Brytanii.

Co do jakości i ilościowych możliwości w najbardziej „wysokotechnologicznych” dziedzinach, to Chiny wciąż jednak ustępują Stanom Zjednoczonym. Jednakże USA ma pełną świadomość, że Chiny stają się niezwykle groźnym przeciwnikiem militarnym, w tym momencie zdecydowanie groźniejszym od Rosji. Szybka modernizacja chińskich sił zbrojnych, niesamowity postęp w elektronice wojskowej, w zakresie bezpilotowych aparatów latających, sieciocentrycznych systemach łączności, w broni precyzyjnego rażenia oraz technologiach utrudnionej wykrywalności powoduje, że z Chinami naprawdę się trzeba liczyć.

Chiny mogą być bardzo groźne w przypadku, gdyby chciały podporządkować sobie Tajwan. Mogłoby się zdarzyć, że Amerykanie nie byliby w stanie udzielić Republice Chińskiej (Tajwanowi) skutecznej pomocy. A to byłoby sygnałem dla całej Azji, „kto tu rządzi”. Mogłoby to skłonić Koreę Północną do podjęcia próby zjednoczenia własnego państwa, a gdyby w takiej sytuacji doszło do zaangażowania się militarnego USA, to jest niemal pewne, że Chiny wsparłyby swojego ważnego sojusznika.

Co z tego wynika?

Wszystkie opisane procesy paradoksalnie przyśpieszył koronawirus. Niemal cały świat zapada się w coraz bardziej pogłębiający się kryzys gospodarczo-ekonomiczny, a tymczasem Chiny szybko z kryzysu wychodzą. Wygląda na to, że ich gospodarka nie odczuje zbytnio skutki pandemii, wręcz przeciwnie – otworzą się dla chińskiego przemysłu nowe rynki zbytu, opanowane dotąd przez rodzime firmy przemysłowe i usługowe, które teraz musiały ograniczyć produkcje bądź po prostu upadną.

Amerykanie coraz głośniej mówią o nowej Zimnej Wojnie, tym razem z Chinami. Jaka jest główna różnica między tą pierwszą? Przede wszystkim taka, że ZSRR był potęgą militarną, ale gospodarczo był niezwykle słaby. Ekonomia ZSRR załamała się między innymi pod ciężarem zbrojeń. Z Chinami jest całkiem inaczej. Może nawet dojść do sytuacji, że to właśnie gospodarki USA i Europy, mocno uderzone pandemią COVID 19, nie będą w stanie udźwignąć ciężaru nowego wyścigu zbrojeń. A Chiny mogą….

Michał Fiszer
ekspert ds. wojskowości